HANG EM HIGH 17.11.2014
Do poniedziałkowego koncertu trio Hang Em High podchodziłem z
pewną taką nieśmiałością. Muszę się przyznać, że nie znałem wcześniej ich
twórczości, a na koncert poszedłem wierząc w Impresariat Centrum Kultury. Nie
zawiodłem się. Wydarzenia prezentowane przez lublinjazz.pl charakteryzują się wysokim
poziomem muzycznym i mogę chyba zaryzykować twierdzenie, że można chodzić na
wszystkie organizowane przez nich koncerty w ciemno. W skład HANG EM HIGH
wchodzi trzech muzyków z trzech różnych krajów: Austrii, Szwajcarii i Polski.
Skład instrumentalny przyjemnie intrygujący: perkusja wraz z pokrewnymi,
dwustrunowy bas, elektronika, saksofon i klarnet kontrabasowy. Znowu czas na
wyznanie: tego ostatniego nie słyszałem nigdy wcześniej, ale na tym koncercie
narodziła się miłość od pierwszej nuty. W rękach Luciena Dubuisa bardzo
przyjemnie basowy instrument wprowadzał w ciało niesamowite wibracje. Muzycy wyszli na scenę wnosząc ze sobą wielkiego,
plastikowego hamburgera, którego znaleźli po drodze do Lwowa porzuconego przy
drodze, wyjaśnili to dopiero po kilku minutach więc początek koncertu był
naznaczony lekką konsternacją. Wszystko to jednak było mało ważne ponieważ na
scenie działy się niesamowite rzeczy. Muzyka HIGH EM HIGH nie należy do
najprostszych w odbiorze, nie jest to jednak jej wadą. Pokręcone dźwięki
docierające do mich uszu układały się w melodie na tyle spokojnie, że poza
melodią zaproponowaną przez muzyków pozostawało dużo przestrzeni dla mnie. Na własną interpretację
i refleksję. To lubię. Akurat poniedziałkowy wieczór miał nastrój odpowiedni na
taką muzę. Muzycy sprawnie prowadzili na scenie dialog i wprawnie wyprowadzali
solówki. Kawał porządnej, jazzowej roboty. Koncert dla mnie zakończył się
zakupem promowanej przez muzyków płyty - szkoda tylko, że nie na winylu.
HANG EM HIGH/17.11.2014/Sala Widowiskowa CK
HANG EM HIGH/17.11.2014/Sala Widowiskowa CK
Komentarze
Prześlij komentarz