VARIETE Fundacji Sztukmistrze – 22.11.2014





Sobotni wieczór to świetna pora na rozrywkę. Najlepiej jeśli jest to przy okazji rozrywka, która może dodać do nas coś pozytywnego, rozszerzyć nasze horyzonty. Jeśli ktoś ma taki pomysł na życie to polecam zrealizować go na VARIETE lubelskiej Fundacji Sztukmistrze. Ten cykliczny show zawsze przynosi ze sobą coś zaskakującego. Tak też i było na wydaniu, które obejrzałem w sobotę w sali widowiskowej Radia Lublin. Tym razem spektakl był z przesłaniem, które dosyć łatwo odczytać z podtytułu „Co wyPanda, a co nie wyPanda?” czyli w skrócie, rzecz lekko o zasadach dobrego wychowania. Od razu przejdę do wyjaśnienia o co z Pandą chodzi. Ci, którzy znają trochę działalność Fundacji wiedzą, że jeden z jej członków Marek – vide duet Chyżo – wciela się regularnie w rolę tego sympatycznego zwierzaka. Tym razem też się wcielił jako postać w bardzo sympatyczny sposób obrazująca różnego rodzaju zasady dobrego wychowania, które w przerwach między numerami przedstawiał „tajemniczy” głos w tle. Fundacja rozwija się prężnie coraz śmielej poczynając sobie w przestrzeni kulturalno-rozrywkowej Lublina, wystarczy popatrzeć na ostatnio odbywające się CYRKULACJE. Spektakl Variete również rozwija się. To, że przy okazji show można napić się pysznej kawy i zjeść wcale niezłe ciasto wiadomo było już wcześniej. Tym razem jednak Sztukmistrze przywitali publiczność nowym, górującym nad sceną neonem, czym wbrew zasadom bon tonu, jak sami zauważyli, nie omieszkali się pochwalić. Neon ładny – wybaczam. Jednak nie tylko Panda i neon byli gwiazdami tego wydania Variete. Zestaw artystów występujących podczas tej edycji wywindował poziom pokazów bardzo, bardzo wysoko. Nie piszę tego z sympatii do organizatorów, ani by się im przypodobać. Widziałem już wiele spektakli nowocyrkowych w różnych miejscach Europy i to co zobaczyłem w sobotę można według mnie swobodnie pokazywać w świecie szerokim. Królowali akrobaci. Magda Sztencel i Shoghunn znani Cyrkulacji pokazali wspólnie świetny, zapierający dech w piersiach układ. Maciek ze swą muskulaturą może naprawdę wiele i naprawdę wiele pokazał. Magda stojąca na rękach, opierająca się na prawym przedramieniu partnera – bezcenne! Kolejnym świetnym numerem był występ młodego artysty na trapezie. Co tam się działo! Spektakularne zwisy na szyi i kostkach budziły strach i podziw zarazem.  I dalej jeszcze dwa występy z ogniem, wspaniały pokaz żonglerki, obręcze, a to wszystko przetykane numerami tanecznymi. A dwa zasługują na szczególną uwagę. Panda plus „ochotniczka” z sali – która wróciła na swoje miejsce ze szczególnym prezentem, białym śladem startym z pandowego brzucha oraz tancerka solo posiadająca dwie odsłony jednocześnie: ludową z przodu i nowoczesną z tyłu. Zabawa była przednia. Ci, którzy nie widzieli jeszcze lubelskiego Variete powinni nadrobić przy najbliższej okazji. Pomimo krótkich odstępów czasu – interwał miesięczny – show ciągle się rozwija i nie powtarza, co gwarantuje rozrywkę na wysokim, rozwijającym poziomie oraz komplet widzów. Popracował bym jeszcze tylko nad światłem w trakcie trwania spektaklu, osobiście poleciłbym przyciemnienie reflektorów podczas numerów z ogniem, tak by publiczność mogła poczuć prawdziwą atmosferę fire-show. Polecam kolejne Variete. 

Variete/22.11.2014/Sala Widowiskowa Radia Lublin

Komentarze

Popularne posty