JAZZ BEZ dzień 2/3 - 12.12.2014
Zaczęło się jazzowo, lekkim zdziwieniem. Na scenę D.U.P.y
weszło trzech młodych chłopaków z Usein Bekirov Trio z Ukrainy. Zwyczajne
chłopaki, jakich wielu na ulicach - tak na visus oczywiście - dopóki nie
dotknęli instrumentów. Zwyczajność szybko czmychnęła w kąt, a zastąpiły ją
świetny feeling i ogarnięcie materii muzycznej. Ze sceny biła młodość. Trzy instrumenty
– perkusja, bas i klawisze prowadziły ze sobą taką rozmowę jaką kiedyś
toczyliśmy w młodym wieku przy alkoholu do późnych godzin nocnych:
zaangażowaną, świeżą i dynamiczną. Całe szczęście nie przytłoczoną tym co
obecnie dzieje się na Ukrainie. Muzyka Usein Bekirov Trio jakby wyskoczyła w
ostatniej chwili spod walącej się wojennej ściany i wieści światu, że udało jej
się uniknąć śmierci. Świetnie realizując ideę, że muzyka powinna wymykać się
wszelkim politycznym naciskom, omijać konflikty i być azylem dla dobra.
D.U.P.A. ze swoimi grubymi murami stworzyła przestrzeń, w której można się
schronić przed nawałem problemów z góry i pozostać z muzyką sam na sam. Chociaż
kontekst festiwalu, zapowiedzi konferansjera i powiewająca przy scenie flaga
Ukrainy nie do końca pozwalają zapomnieć o rzeczywistości to jednak nie
przeszkadza ona w odnalezieniu w muzyce krymsko-tatarskiego jazzmana dobra i
spokoju. Ja przynajmniej takie odczucia miałem. Koncert świetny, niestety nie
mogłem go przypieczętować płytą do kolekcji, nad czym bardzo ubolewam. Po
przerwie i opuszczeniu przyjaznych ścian Dziwnie vel Doskonale vel Dobrze
Ukrytej Przestrzeni Artystycznej kolejne atrakcje Jazz Bez przeniosły się piętro
wyżej do Sali Widowiskowej. Na scenę wstąpił siedmioosobowy polski sekstet Moon
Hoax. Tak określił swój band Michał THE
KING Karbowski. Regularny skład to sześciu chłopaków, którzy jak jest napisane
na fanpagu „realizują muzyczne fanaberie
lidera” został powiększony o jednego członka sekcji dętej. Muzyczne
fanaberie lidera prezentowały się bardzo ciekawie. Całe szczęście lider nie
jest dyktatorem i pozwolił pozostałym członkom wtrącić swoje trzy grosze, co w
ogólnym rozrachunku dało świetny koncert. Tylko wibrafonista moim zdaniem
pozostawał trochę wycofany, a na jego solówki liczyłem bardzo, bo bardzo lubię
ten instrument. Koncert Moon Hoax miał świetną oprawę wizualną w postaci
animacji Pawła Szarzyńskiego. Rzędy mrugających z tylnej ściany sceny oczu,
zmieniające się desenie, trójkąty przechodzące w inne trójkąty. Dla mnie bomba.
Tak jak w przypadku koncertu SBB i tym razem wizualizacje genialnie dopełniły
muzykę tworząc przyjemny w odbiorze spektakl. Kropkę nad i postawiła możliwość
zakupu płyty „Moon Hoax”, która
powiększyła kolekcję. Nie będę jej tu recenzował, ale wierzcie mi jest warta
zakupu. Nastąpiła kolejna, tym razem dłuższa przerwa i rozpoczął się trzeci
koncert tego dnia. CORTEX z Norwegii. Skandynawowie poza licznymi przymiotami są
świetni w jazzie, co dało się zauważyć w piątek na lubelskiej scenie. Dwa
poprzednie koncerty były ekstra, ale CORTEX dopiero pokazał prawdziwą klasę.
Czterech muzyków o raczej niewyszukanym składzie instrumentalnym tworzy bardzo
energetyczny jazz. Niezbyt prosty i łatwy w odbiorze, wymagający bardziej, ale
dający dużo satysfakcji ze słuchania. Pozwalający na szerokie spektrum interpretacji
jeśli ktoś potrzebuje tego rodzaju odbioru lub trafiający bezpośrednio w
emocje. Tym razem bez wizualizacji, słuchacze pozostali sam na sam z dźwiękami.
Z dźwiękami pokręconymi jednak wyzwalającymi pozytywne emocje prostujące,
zagmatwane energetyczne zawiłości dnia codziennego. Dzień drugi Jazz Bez
mógłbym określić jako bardzo udany, gdyby nie jeden drobny szczegół. CORTEX
wystawił płyty na sprzedaż, a wśród nich winyl, na który już nie wystarczyło
funduszy nad czym szczerze ubolewam.
Komentarze
Prześlij komentarz