STALKING PARADISE – ltt – 16.12.2014







Lubię spektakle Lubelskiego Teatru Tańca. Lubię, bo są dla mnie czytelne. Nie muszę wysilać się na wydumane interpretacje, ani zastanawiać czy to nie jest tylko aby sztuka dla sztuki. Nie, nie muszę. Już wiem, że jak przyjdę na spektakl lubelskich tancerzy to będę mógł chłonąć przekaz płynący do mnie ze sceny miękko, bezboleśnie i bez wysiłku. Niech nikogo te słowa nie zwiodą, nie oznacza to, że prezentowany przez nich repertuar jest płytki i nic nie wart. Wręcz przeciwnie. Jeśli ktoś szuka w życiu czegoś więcej, inspiracji, emocji, uczucia i pasji to w Stalking Paradise znajdzie to na pewno.  Tym razem nasi rodzimi tancerze zawiązali kooperatywę i wraz z łódzką Pracownią Fizyczną pod kierunkiem duetu choreograficznego Roosna-Flak wzięli się za problem poszukiwania i wiary. Jednak wiary nie w jej okrojonym, religijnym wymiarze, jak mogło by się od razu kojarzyć, lecz w ujęciu znacznie szerszym, jak się później okazuje, obejmującym wszystkie aspekty naszego życia. Wiary w ogóle, wiary jako potrzeby naszego mózgu. Ten problem dyskutowany jest w drugiej części spektaklu. Pierwsza, do której wprowadzają słowa zaczerpnięte z filmu „Stalker” Andrieja Tarkowskiego skupia się na poszukiwaniu. „Twardość i siła to towarzysze śmierci. Giętkość i słabość są przejawami życia.” Kto chce żyć musi odnaleźć w sobie miękkość i płynność. I tancerze szukają. Szukają wszędzie, dochodząc do granic, balansując na krawędzi. I niektórym się udaje. Wtedy szczęśliwi cieszą się tą nowo odkrytą jakością. Choreografia oparta jest na prostych i naturalnych ruchach, bez zbędnej ekwilibrystyki co nadaje powagi tym rozważaniom. Zaaranżowanie sceny z trzema ekranami, wyświetlającymi nie nachalne obrazy oraz wspaniała muzyka, pozwalają oddać się refleksjom nad postawionym problemem od razu, na świeżo.  Poszukiwania sposobu na życie nierozerwalnie wiążą się z kwestią w co wierzymy. Wprowadzeniem do tej problematyki w Stalking Paradise jest wycinek z przemówienia Michaela Shermera na temat wzorca oszukiwania samego siebie. Wyobrażamy sobie siebie jako hominida sprzed 3 mln lat i wykonujemy eksperyment poznawczy, którego konkluzją jest, jak Shermer podaje dalej w swojej prezentacji, że To dobór naturalny stoi za naszą skłonnością do wiary, naszymi szukającymi wzorców procesami mózgowymi, aby zawsze znaleźć sensowny wzorzec i napełnić go pewnego rodzaju drapieżczymi lub celowymi działaniami …”. Ale czy twórcy przedstawienia się z tym zgadzają, czy rzeczywiście chcą się poddać takiemu prostemu wytłumaczeniu: dobór naturalny. Sami zauważają, że każdy aspekt ich życia może być kwestią wiary: codzienne czynności, wybór auta, wybór drogi życiowej, nawet wydawało by się oczywiste fakty – jeże – też są oparte na wierze. Z jednej strony dobór naturalny, z innej zaś zwykła fizjologia człowieka odpowiadają za dostrzeganie zjawisk mistycznych. Czy rzeczywiście tak ważne dla niektórych ludzi aspekty ich życia można tak łatwo wyjaśnić. Spektakl stawia dużo pytań, sami możemy dostawić sobie ich jeszcze całe mnóstwo. Niestety wiele z nich pozostaje bez odpowiedzi lub odpowiedź na nie jest właśnie kwestią wiary. Jeśli z tego co ktoś do tej pory tu przeczytał wyciągnął wniosek, że spektakl jest ponurym, poważnym dziełem spieszę wyjaśnić, że wcale tak go nie odbieram. Osobiste wynurzenia tancerzy dotyczące ich „wierzeń” pozostają w zabawnej konwencji dając równowagę dla problemów egzystencjalnych. Dzięki temu zabiegowi możemy poczuć więź z tancerzami, utożsamić się z nimi, odnaleźć punkty wspólne, a tym samym możemy nie czuć się samotni w naszych poszukiwaniach miękkości, wiary i sensu życia. W końcowej sekwencji ruchów tancerze z jednorodnej masy, prąc na przód pozostawiają po sobie ślad oraz pełne nadziei przesłanie dla nas, by nie ustawać w poszukiwaniu raju.   

Stalking Paradise/16.12.2014/Sala Widowiskowa CK

Komentarze

Popularne posty