SBB/Bartosz Wolniewicz z TAK MHM. – 29.11.2014






Po raz kolejny wybrałem się na koncert nie znając twórczości kapeli, której będę słuchał. I nie zawiodłem się. Jednak nie stało się to tylko za sprawą muzyków, o których później, ale również Bartosza Wolniewicza z TAK MHM. Bartek jest autorem wizualizacji wyświetlanych podczas trwania koncertu. Świetnie wykorzystał on, że tylna ściana Sali Widowiskowej CK wyłożona jest dużymi prostokątnymi panelami, które posłużyły za ekran. Pozwoliły one na podzielenie obrazu na mniejsze powierzchnie, które Bartek mógł animować oddzielnie. Dawało to efekt jakby ściana zawieszona była wieloma panelami LCD. Bardzo pomysłowe i dające świetne wrażenie. Poza zaciekawieniem natury technicznej: „jak to jest zrobione?” dawały też doznania emocjonalne. Muszę przyznać się, że w niektórych momentach dla mnie to zespół SBB grał muzykę do obrazów, a nie odwrotnie. Różnorodność form wyświetlanych nie pozwalała się nudzić nawet tym, którzy skupili się tylko na sferze wizualnej. Celujący za pomysł dla jazzlublin.pl, by wziąć profesjonalnego twórcę wizuali do oprawy tego koncertu. Byłem w tym roku na dwóch innych koncertach w Lublinie, które posiadały znacząco większą publiczność (patrz: budżet) i też miały ambicję, by muzykę okrasić obrazem jednak niestety im się to nie udało. Tu wypadło wyśmienicie. Zwłaszcza wykorzystanie grafiki SBB – twarz ze skrzydłami - robiła dosyć upiorne wrażenie. Teraz muzyka. Od samego początku największe wrażenie zrobił na mnie perkusista – Jerzy Piotrowski. Wykonuje on takie perkusyjne granie, jakiego według mnie nie uświadczy się u nowych kapel. Stare porządne, rockowe walenie w bębny. Człowiek nie jest już pierwszej młodości, jak i cały zespół zresztą, jednak tu akurat nie tylko doświadczenie i ilość połamanych pałeczek świadczy o jego klasie. To „oldschool” w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Pan Jerzy dał temu najpełniejszy wyraz w swoim solo – genialne przeżycie. A do tego te skórzane rękawiczki. Dla mnie gwóźdź programu. W pamięci poza szaleńczą galopadą perkusyjną zapadł mi jeszcze numer, który zagrany został po utworze z tekstem o wolności. Niestety jednak nie jestem znawcą grupy SBB i nie mogę podać tytułu tego kawałka, a chętnie bym go poznał, by móc go sobie jeszcze w zaciszu domowym pokontemplować. Świetnie skomponowany i zgrywający muzyków w całość jako zespół. Porządny, mięsisty rock. Tym utworem pokazali, że pomimo 40 lat grania i różnych kolei losu potrafią jeszcze zagrać porządny koncert. Józef Skrzek w  jednej z przerw między numerami powiedział, że najważniejsze jest by czuć radość z muzykowania, a oni tę radość czują. Przywiodło mi to na myśl to co niedawno przeczytałem w „Motywacji i osobowości” Abrahma Maslowa. Przytoczył on przykład dobrego i słabego tancerza, których można rozpoznać po radosnym zapamiętaniu. Jest to cecha, którą posiadają świetni artyści, dla których to co robią nie jest tylko czynnością, modą czy zarabianiem na chleb, lecz jest ich życiem, pasją i ekspresją. SBB wpisuje się w tą ideę idealnie. Może nie do końca twórczość tego zespołu trafia w moją muzyczną estetykę jednak obcowanie z artystami tego pokroju samo w sobie jest doświadczeniem wartym przeżycia. A dla dużej części widzów, którzy przybyli na koncert bardzo tłumnie była to podróż sentymentalna i te emocje można było wyczuć w sobotni wieczór w Sali Widowiskowej lubelskiego Centrum Kultury.

SBB/29.11.2014/Sala Widowiskowa CK

Komentarze

Popularne posty