Lublin SPORTIVAL 06.12.2014







Jak subiektywnie to subiektywnie. Nawet definicję kultury tak potraktuję i wrzucę do tego worka co będę chciał. A co! Bo jak dla mnie na Sportivalu to pełen kultur był. Impreza o takim stylu i rozmachu jakiej jeszcze nasz Lublinek nie widział. Co prawda mamy cykliczną imprezę snowboardową Winter Is My Love, czyli przegląd filmów snowboardowych, który w tym roku miał już siódmą edycję. I trzeba dodać też, że za tym wydarzeniem z ładną już tradycją stoi nasza lubelska ekipa INARI – Ariel i Marta – dobrze znani w światku dechy. Jednak zawodów z międzynarodową obstawą to jeszcze nie mieliśmy. Na miejscówkę organizatorzy czyli Miasto Lublin wraz z RADICAL.sm wybrali Plac Zamkowy i bez stresu zagarnęli schody prowadzące do zamku na scenę głównej atrakcji Sportivalu - zawodów jibbingowych. Na schodach ustawiono przeszkody i sprytnie obsypano je śniegiem, niestety sztucznym, który przyjechał aż z … Warszawy. Całość dzielnie rozgarnęli i wyszejpowali wolontariusze, którzy patrząc na jego ilość odwalili kawał dobrej roboty. Poza schodami i jibbingiem odbyła się jeszcze jedna konkurencja zawodów mianowicie flybag. Lekkie wyjaśnienie: zjeżdżamy na desce z górki, potem wjeżdżamy pod górkę i hopla lądujemy na miękkiej poduszce, normalnie ubaw po pachy. A tak na poważnie to zawodnicy, pomimo niewielkiego rozjazdu kręcili wcale niezłe tricki. Może nie wszystkie siadały, ale i tak widowisko było przednie. Poza zawodami snowboardowymi, było też trochę innych atrakcji. Można było kupić fajne ciuchy, zjeść hamburgera z modnego ostatnio foodtrucka i ogrzać się przy koksowniku, co kto lubi. Panowała luźna, typowa rzec by można, dla tego typu eventów atmosfera. Przy czerwonych beczkach Soul Foodu hamburgerki i chilloutowe napoje były, a nad głowami wesoło warkotał dron z kamerą. Panowała ogólna wesołość, i tak miało być, wszak snowboard czyni ludzi szczęśliwymi. I ja do takich należę, chociaż muszę przyznać, że patrząc jak chłopakom po kolei tricki siadały to raczej zazdrość niż szczęście czułem. Ale nic to! Sezon przed nami i pewnie większość z tych, którzy byli na Sportivalu nigdy takich tricków robić nie będą to mam nadzieję przynajmniej się odpowiednio podkręcili i mają parcie na progres na stoku lub snowparku. SPORTIVAL ma być z założenia imprezą powtarzalną, promującą sport w różnej formie, nie tylko snowboardowe szaleństwo. Mam nadzieję, sądząc po frekwencji i organizacji na piątkę na kolejne sportowe festiwale w Lublinie z równie fajną zajawką.

Lublin SPORTIVAL/06.12.2014/Plac Zamkowy

Komentarze

Popularne posty